Nie
pierdol.
Harry
Styles powrócił do swojego mieszkania. Rzucił kluczykami od
samochodu na komodę. Był lekko zirytowany. Holly wyrzuciła go z
sali, nawet nie dziękując, a przecież to jedno słowo jeszcze
nikogo nie zabiło, prawda? Znał Packtins i dobrze wiedział, że
dziewczyna jest w stanie wybaczyc każdemu jak i każdego przeprosic
za głupie trzepnięcie w rękę czy coś w tym rodzaju. A godzinę
temu nawet nie podziękowała Liamowi ani Harremu za to, że się
pofatygowali i zadzwonili na pogotowie. No bo przecież mogli ją
zostawic na środku backstagu i nawet się nią nie przejmowac,
prawda? A postąpili inaczej.
Styles
nalał do szklanki whisky i usiadł przed telewizorem. Wszystko wokół
niego było poukładane. Granatowa sofa na której właśnie siedział
musiała byc całkiem niedawno odkurzona przez sprzątaczkę bo
chłopak nie czuł chipsów które jadł dwa miesiące temu. Na
stoliku obok znajdowało się kilka nowych gazet ułożonych według
wydania oraz wazon ze świeżymi fiołkami. Na smukłej plazmówce
nie znajdował się ani jedna drobinka kurzu. Filmy na półce
zostały ułożone alfabetycznie, tak samo jak płyty. Na fioletowe
ściany padało jasne światło kryształowej lampy.
Chłopak
zatopił swoje usta w alkoholu. Uśmiechnął się sam do siebie
włączając cichą, powolną muzykę Mozart'a. Wstał z sofy. Udał
się w kierunku sypialni która – jak się spodziewał – nie
została naruszona. Duże, brązowe machoniowe łóżko znajdowało
się na środku pokoju. Rozkopana fioletowa pościel zdobiła
posłanie. Na przeciwko znajdowało się ciemne biórko na którym
znajdował się laptop. Tuż obok mieściła się komoda w której
znajdowała się bielizna oraz regał na książki. Pozostałą częśc
garderoby mieściły się za drzwiami które prowadziły do świata
mody. Garnitury od Gucciego, koszulki od Burberr'ego, spodnie od
samego Gabbany, swetry zaprojektowane przez Armaniego oraz inne
ubrania Kleina, Elbaza, Sandera oraz o dziwo - Paprockiego &
Brzozowskiego. Połowę ubrań nie zdążył miec na sobie, a już
kupował nowe. Moda go fascynowała, sam sobie się dziwił. Nie raz
kiedy przeglądał stare zdjęcia z dzieciństwa zastanawiał się –
dlaczego chodziłem w tak fatalnych ubraniach? Dlaczego mam na sobie
czerwone spodnie i fioletową koszulkę? Przecież to wcale do siebie
nie pasuje...
Dzwonek
do drzwi zbił z tropu Harrego. Przecież jest już po 23. Kto
normalny przychodzi o tej porze? Kolejny reporter albo fanka? Nie. O
tej porze raczej połowa Londynu zasypia w swoich ciepłych łóżkach
bądz bawi się w najlepsze.
Podchodząc
do drzwi, Harry zawachał się. Nie chciał nikogo teraz widziec.
Zwłaszcza, że był w stanie rozsypki.
-Harry,
wiem, że tam jesteś. Słyszałem twoje kroki.
Chłopak
prychnął otwierając drzwi i wpuszczając do swojego mieszkania
swojego przyjaciela. Podszedł do barku i ponownie szklankę wypełnił
whyski. Skinieniem głowy spytał się Louisa czy chce alkoholu, ten
machnął w jego kierunku ręką ściągając płaszcz i wieszając
go na wieszaku. Tomlinson usiadł na jednym z granatowych foteli.
Kędzierzawy podał swojemu przyjacielowi szklankę z trunkiem, a
jego oczy powędrowały na kominek w którym tańczyły iskierki
rozżarzonego drewna.
-Co
cię tu sprowadza, Louis? - szepnął chłopak spoglądając
ukradkiem na swojego towarzysza
Między
dwójką zapadła błoga cisza. Żadne z nich nie chciało się
odezwac. Jedyny dźwięk jaki był słyszalny w apartamencie Styles'a
to Mozart.
-Przyszedłem
sprawdzic co u ciebie. Po wypadku Holly uciekłeś jakby się gdzieś
paliło.
Harry
zacisnął mocniej na szklance dłoń.
-Bo
się paliło. -warknął -Sam się sobie dziwię, że nie przywaliłem
tej dziewczynie. Po co mnie powstrzymałeś? Dobrze wiesz, ile znaczy
dla mnie każda sekunda życia Holly.
Styles
cały czas czuł na sobie wzrok chłopaka. Jego serce automatycznie
przyspieszyło bicie. Czuł pociąg seksualny do szatyna jak i do
Packtins. Miał ochotę teraz się zabic za wszystko byle by
pocałowac gorących ust Tomlinsona. Louis jęknął cicho
odstawiając szklankę nie wypitego trunku na stolik. Usiadł obok
Styles'a.
-Bo
wiem, że ją kochasz. - mruknął -A ja kocham ciebie.
Harry
omal nie wypluł alkoholu na czasopisma. Całkiem niedawno szatyn
mówił, że dla niego sytuacja która wydarzyła się w Nowym Yorku
nic dla niego nie znaczyła. A teraz wystarczyła dla niego jedna
sytuacja by uwierzyc w swoje uczucia co do kędzierzawego.
Tomlinson
chwycił podbródek Styles'a i odwrócił ku swojej stronię.
Przełknął głośno ślinę.
-Chrzanic
Eleanor. - mruknął całując chłopaka
Przez
chwilę Harry nie podzielał pocałunku, jednak zaraz wtopił się w
malinowe usta. Na początku pocałunki były powolne, z gracja,
jednak później obaj toczyli wojnę. Pragnęli siebie wzajemnie.
Styles
odepchnał swojego towarzysza. Położył szklankę na stolik i
chwycił dłoń Louisa. Był pewien, że chłopak uśmiecha się od
ucha do ucha. Zanim dotarli do sypialni, zdążyli się pozbyc z
siebie górnej części garderoby. Kędzierzawy popchnął na łóżko
Tomlinsona. Położył się na nim i zaczął składac obfite
pocałunki na ustach chłopaka. Tego potrzebował od dawna –
bliskości którą sam sobie odebrał, pozwalając zachowywac się
jak ostatni palant.
Tomlinson
odepchnął na chwilę chłopaka. Chciał zaczerpnąc powietrza.
Styles uśmiechnął się do niego cwanie i dobrał się do jego
spodni które po chwili leżały na ziemi. Usiadł na przyjacielu i
zaczął składac kolejne pocałunki na gorącym ciele Louisa.
Po
mieszkaniu rozległ się dźwięk telefonu kędzierzawego. Harry
spojrzał na Louisa przepraszającym wzrokiem. Jeśli chodziło o
telefony – musiał je zawsze odbierac.
-Nie idz. - mruknął Tomlinson zagryzając płatek ucha przyjaciela
-Nie idz. - mruknął Tomlinson zagryzając płatek ucha przyjaciela
-Dobrze
wiesz, że musze.
Harry zszedł z przyjaciela i udał się w kierunku dźwięku który narastał. W mieszkaniu było ciemno, jedynym źródłem światła był dzwoniący telefon oraz świeczka zapalona w salonie. Chłopak przeklnął pod nosem widząc, że litery które wyświetliły się na ekranie niczego dobrego wróżyc nie będą. Przyłożył aparat telefoniczny do ucha i wsłuchał się w słowa Paul'a Higgans'a;
-Słuchaj dzieciaku. Nienawidze za tobą sprzątac, wiesz? - mężczyzna nawet nie dał odpowiedziec chłopakowi, bo dalej kontynuował -Podeślę ci zaraz jakąś dziewczynę pod drzwi, a Louisa wywal z mieszkania. Jeżeli jeszcze raz powtórzycie mi taki numer to nie ręczę za siebie. Wyślę was na Himalaje żeby nikt was nie widział, jasne? I żeby to się już nie powtórzyło.
Mężczyzna rozłączył się, a Harry stał jak słup. Nim się zorientował już cisnął telefonem na drugi kąt pokoju siadając na ziemi i otaczając nogi ramionami. Głowę schował pomiędzy kolanami i zaczął kołysac się w rytmie muzyki. Chciał krzyczec. Chciał wydrzec z siebie ten cały ból. Kochał ich oboje, ale pytanie; Kogo mocniej? Louisa czy Holly? Wybór należał do jednych z najtrudniejszych.
Louis podszedł do chłopaka i potarł ręką ramię Harrego. Ten zepchnął jego dłoń.
Harry zszedł z przyjaciela i udał się w kierunku dźwięku który narastał. W mieszkaniu było ciemno, jedynym źródłem światła był dzwoniący telefon oraz świeczka zapalona w salonie. Chłopak przeklnął pod nosem widząc, że litery które wyświetliły się na ekranie niczego dobrego wróżyc nie będą. Przyłożył aparat telefoniczny do ucha i wsłuchał się w słowa Paul'a Higgans'a;
-Słuchaj dzieciaku. Nienawidze za tobą sprzątac, wiesz? - mężczyzna nawet nie dał odpowiedziec chłopakowi, bo dalej kontynuował -Podeślę ci zaraz jakąś dziewczynę pod drzwi, a Louisa wywal z mieszkania. Jeżeli jeszcze raz powtórzycie mi taki numer to nie ręczę za siebie. Wyślę was na Himalaje żeby nikt was nie widział, jasne? I żeby to się już nie powtórzyło.
Mężczyzna rozłączył się, a Harry stał jak słup. Nim się zorientował już cisnął telefonem na drugi kąt pokoju siadając na ziemi i otaczając nogi ramionami. Głowę schował pomiędzy kolanami i zaczął kołysac się w rytmie muzyki. Chciał krzyczec. Chciał wydrzec z siebie ten cały ból. Kochał ich oboje, ale pytanie; Kogo mocniej? Louisa czy Holly? Wybór należał do jednych z najtrudniejszych.
Louis podszedł do chłopaka i potarł ręką ramię Harrego. Ten zepchnął jego dłoń.
-Wyjdz.
Musisz stąd wyjśc. Natychmiast. - warknął
Tomlinson
spojrzał na kędzierzawego. Dokładnie wiedział o co chodzi.
Przeklnął cicho pod nosem ubierając na siebie swoją kurtkę.
Pocałował jeszcze Styles'a w policzek i opuścił apartament.
Wchodząc do windy poczuł zapach słodkich, znanych mu perfum.
Ponownie tego dnia przeklnął pod nosem odwracając się do tyłu.
Osoba która stała za nim miała na sobie czarne okulary,
krwistoczerwone usta oraz chustkę na głowie zakrywające blond
włosy.
-Cześc
Louis. - mruknęła
-Taylor. - warknął pod nosem przepuszczając dziewczynę która posłała mu blady uśmiech, nim drzwi do windy się zamknęły zobaczył, że Swift kieruje się w stronę apartamentu Harrego.
Denerwowało Tomlinson'a to, że Paul i reszta robiła z jego przyjaciela męską dziwkę. Zresztą dołowało to każdego do okoła kto znał chłopaka. Przecież prawo brzmiało, że każdy może byc homoseksualistą czy biseksualistą, a każdy powinnien to tolerowac. Najwyraźniej nie było to dane tej dwójce.
-Taylor. - warknął pod nosem przepuszczając dziewczynę która posłała mu blady uśmiech, nim drzwi do windy się zamknęły zobaczył, że Swift kieruje się w stronę apartamentu Harrego.
Denerwowało Tomlinson'a to, że Paul i reszta robiła z jego przyjaciela męską dziwkę. Zresztą dołowało to każdego do okoła kto znał chłopaka. Przecież prawo brzmiało, że każdy może byc homoseksualistą czy biseksualistą, a każdy powinnien to tolerowac. Najwyraźniej nie było to dane tej dwójce.
Blask
flepszy oślepił chłopaka który omal nie potknął się o krawędz
chodnika, gdyby nie jeden z ochroniarzy już leżałby na ziemi.
Chociaż – byłby to dobry nagłówek do tabloidów, lepszy niż
ten o wychodzacym z apartamentu Stylesa szatyna i wchodzącej
piosenkarki country. Fani zespołu będą z całą pewnością
hejtowac Swift za to, że zabiera im Harrego. Gdyby tylko wiedzieli,
pewnie zmieniliby zdanie przy pierwszej lepszej okazji.
Tomlinson
oparł głowę o szybę czarnego samochodu który musiał przywieźc
Taylor ponieważ cały wypełniony był jej słodkimi perfumami.
Chłopak uchylił sobie okno by pozbyc się tego okropnego zapachu.
Nic nie miał do blondynki. Wręcz przeciwnie. Gratulował jej
takiego sukcesu, miał w swoim mieszkaniu dwie płyty dziewczyny,
jednak coś go w niej denerwowało. Sztucznośc? Pewnośc siebie? A
może fakt, że została w to wplątana i przez Paula, Harry musi
robic za męskąd dziwkę? Jedno było pewne – chciał się znaleźc
w tej chwili daleko od tej dwójki, dlatego pojechał do mieszkania
Eleanor.
Zdenerwowany
całym zamieszaniem przejechał po komodzie własną ręką
powodując, że wszystko co się na niej znajdowało znalazło się
na ziemi. Przeklinał pod nosem. Kto tym razem ich widział? Fanka?
Kolejny reporter szukajacy sensacji?
Nalał
do szklanki trunku który wypił od razu, znowu napełnił naczynie.
Tym razem postawił je na stoliku ponieważ ktoś wyraźnie chciał
dobic się do drzwi. Miał ochotę nie otwierac, ale zdecydował się,
że to zrobi.
Szarpnął
klampką od drzwi i to co zobaczył wywróciło go z równowagi. Nie
sądził, że Paul podeśle akurat ją.
-Co
ty tu kurwa robisz? - spytał opierając się o fragmurę
drzwi
Dziewczyna zakryła sobie nos dłonią.
-Jesteś pijany.
Dziewczyna zakryła sobie nos dłonią.
-Jesteś pijany.
Blondynka
przymrużyła oczy przepychając się do środka.
***
Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział.
Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział.
Powód? Proste.
Zastanawiam się nad usunięciem tego bloga.
suuper imagin... nie mogę sie doczekać nastepnej czesci :P
OdpowiedzUsuńPS. Nie usuwaj tego bloga , jest naprawde faajny :*
bardzo mi się podoba ! ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie. jest już drugi rozdział <3
love-is-escape.blogspot.com
Nie usuwaj, prosze :) Opowiadanie na prawdę ciekawe i interesujące :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział !
Zapraszam do siebie :D
http://gabrielle-quinn.blogspot.com/
SPAM!
OdpowiedzUsuńDwie nastolatki żyjące w skrajnej rozpuście. Mieszkanki Las Vegas korzystające w pełni z uroków tego miasta. Alkohol, seks i wieczna zabawa.
http://blaise-georgia.blogspot.com/
Zapraszamy! :))
Ja tu czekam..:)
OdpowiedzUsuń